środa, 28 września 2016

Vanessa - Gra





Rozpoczyna sie kolejna gra
Stchorzysz czy zostaniesz?
Stawka jest wysoka
Stawką jest nasze życie

Żeby wygrać trzeba grać 
Żeby przeżyć trzeba walczyć 

Nie zamydlisz mi oczu
Z przyjaciela stałeś się moim wrogiem
Z anioła - demonem

Myślisz, że tak łatwo się poddam?
Że po prostu odpuszczę?
Że od tak opuszczę broń? 

Jesteś w błędzie 

Będę walczyła do końca 
Do ostatniego tchu
Do ostatniej kropli krwi 
W przeciwieństwie do ciebie ja myślę o innych

Pragnę  żeby przeżyli tą grę 
Żeby wrócili do domów 
Żeby mogli spotkać się z rodzinami

Ostatnie starcie rozstrzygnie się między nami
Nasze miecze będą stykać się w blasku ognia
Na boki będą lecieć złote iskry

Tylko jedno z nas opuści tą arenę żywo
Tylko jedno z nas wygra tą grę 

Jak myślisz
Kto to będzie? 





Obrazka brak bo nie mam siły szukać 





Długo nikt tu nic nie wstawiał.... 
Coś nabazgrałam
Tia... "Coś" to bardzo dobre słowo 
Mam jeszcze jedny ale taki mocno mroczny i nie wiem czy go tu wstawiać 
Dedyk dla: Zakręconej 
Dziękuję za pozostawienie koma i twoją opinie :)
Jakbys miała konto na wtt to tam tez pisze. Daj znac to wyślę ci link 

środa, 14 września 2016

Vanessa - Poczucie winy



Jeden moment - 
Jeden strzał,
Jedna chwila - 
Jeden błąd,
Jeden dzień - 
Jedna śmierć,

Wiele cierpień,
Wiele rozpaczy,
Wiele żałości,
Wiele krzyku, 
Wiele bólu

Nie mogłem zrobić nic, aby cię uratować
Nie miałem szans chwycić cię za ręke 
Nie ocaliłem cię tak jak obiecywałem 

Mogłem tylko patrzeć, jak spadasz w otchłań
A potem... W moim sercu zagościł smutek,
I żal, i ból i wściekłość na samego siebie 

Obwiniam się za twoją śmierć i nigdy nie przestanę
Zawiodłem ciebie
Zawiodłem siebie
Jako twój ochroniarz, ale i chłopak 

Brakuje mi ciebie
Oddałbym wszystko, aby móc znów cię przytulić i pocałować twe usta 
Chciałbym znów się z tobą wygłupiać, śmiać i spędzać najlepsze chwile 

Niestety, śmierć jest okrutna i bezwzględna 
Nie uznaje kompromisów 
Nie słucha próśb i błagań

Nigdy nie pogodzę się z myślą, że ciebie już nie ma
Nie pogodzę się z myślą, że już nigdy cię nie zobaczę 

Do zobaczenia...



Cóż mogę powiedzieć...
Pomysł na ten wiersz przyszedł mi do głowy o 23 i nie dał zasnąć. 
Spisałam go szybko na brudno aby mi nie uciekł i tak oto powstał kolejny szybki wiersz 

Dedyk dla: Lady_Cloudie (bo zajzala do mojego wierszownika)
I Dark Angel (bo.... Bo tak xD Rozwiązałas mój problem czy wstawiać ten wiersz na bloggera czy nie xD)
To do nexta
~Vanessa~

niedziela, 11 września 2016

Dark Angel - W starym domu

Kim ja jestem?
Od kiedy otworzyłam oczy, tylko ta myśl krążyła po mojej głowie. Nic nie pamiętałam. Kompletna pustka w umyśle.
Zamrugałam kilka razy, dzięki czemu wzrok mi się wyostrzył i mogłam rozróżnić kontury różnych sprzętów w ciemności, która panowała w pokoju. Podniosłam się z łóżka i ostrożnie stawiając kroki, dotarłam do niewielkiej komody. Leżał na niej telefon. Szybko niego sięgnęłam. O dziwo był w pełni naładowany. Pokazywał, że jest godzina 2.10. Zmarszczyłam brwi. Wydawało mi się, że widziałam dziś czyste, niebieskie niebo bez ani jednej chmurki, więc musiałam przespać spory kawał czasu, skoro ocknęłam się w środku nocy.
Szybko otrząsnęłam się z rozmyślań i kliknęłam w ikonkę aparatu. Zrobiłam sobie zdjęcie z fleszem, po czym weszłam do galerii i wreszcie zobaczyłam jak wyglądam.
Mam długie, czarne włosy włosy, niebieskie oczy i brązowy pieprzyk koło prawej powieki.
- Dobra, wygląd ustalony. Teraz jazda dalej. – szepnęłam sama do siebie.
Przejrzałam notatki, galerię i kontakty. Nic nie było! Coś mi się wydaje, że to jednak nie mój telefon. No nic. Świecąc sobie nim, znalazłam włącznik światła. Pokój zalało światło. Zmrużyłam oczy, bo było dość mocne.
Rozejrzałam się dokładniej. W pokoju oprócz łóżka i komody była jeszcze drewniana, jasna szafa i okrągły stoliczek. Brak okien, luster czy obrazów. Dodatkowo ciemna tapeta odłaziła od ścian i gdzieniegdzie była podarta. Przez to pomieszczenie wyglądało dość złowieszczo i ponuro.
Usłyszałam kroki na korytarzu. Szybko zgasiłam światło i rzuciłam się na łóżko. Jednak ktoś kto szedł korytarzem ominął mnie. Dobiegł mnie trzask drzwi, po czym zapanowała cisza.
Wyjrzałam z pokoju na hol. Był równie ponury jak mój pokój. Oświetlały go pochodnie. Nie widziałam nikogo, więc odważyłam się wyjść. Stare deski skrzypiały cicho pod moimi stopami. Dotarłam do zrujnowanych, kamiennych schodów prowadzących do...No właśnie gdzie? Na samym dole nie było pochodni, bo panowała tam nieprzenikniona ciemność.
Nie powinnam tam iść. Nie podoba mi się to miejsce. Szybko wygrzebałam komórkę z kieszeni spodni i już chciałam wystukać numer policji, gdy zobaczyłam najgorszą rzecz. Brak zasięgu!
Nagle usłyszałam czyjś głos na dole schodów. Mamrotał coś w niezrozumiałym dla mnie języku. Przerażona uciekłam stamtąd, nie zważając, że ten ktoś na pewno teraz mnie słyszy. Dopadłam drzwi od pokoju, w którym się ocknęłam i szarpnęłam na gałkę.
Zamknięte...
Rozejrzałam się po korytarzu. Powolne kroki na schodach doprowadzały mnie do histerii, ale z całej siły starałam się nie zacząć krzyczeć lub wariować. Muszę się uspokoić i znaleźć jakiś inny pokój.
Nagle drzwi na samym końcu korytarza, otworzyły się nieco, jakby zapraszały mnie do środka. Rozsądek mówił, bym tam nie szła, ale to jedyny pokój w pobliżu, a głos stawał się coraz głośniejszy.
Wbiegłam do nowego pomieszczenia, zamknęłam drzwi i zapaliłam światło.
Powitała mnie kukiełka, która wyglądała dokładnie jak ja. Przywarłam plecami do drzwi. Co to za miejsce?! Lalka siedziała na czymś w rodzaju ołtarzyka. Powiodłam wzrokiem na ściany i poczułam, jak moje nogi uginają się.
Wszędzie, dosłownie, wszędzie wisiały moje zdjęcia. Ja gdy jem pizze, ja na rowerze, ja śpię, ja w szkole, ja na lodach z koleżankami. Panika wypełniła mnie do końca. Osunęłam się na podłogę i objęłam kolana rękami. Oddychałam ciężko, czując dławiący strach. Jestem w domu jakiegoś psychola i nic nie pamiętam. Nawet własnego imienia!
Jedna z fotografii zleciała pod moje stopy. Drżącymi rękami chwyciłam ją i obejrzałam. Przestawiała mnie, gdy wchodziłam do jakiegoś lasu. Obróciłam ją i ujrzałam podpis.
„Jane wchodzi do lasu.”
Czyli nazywam się Jane. Dobrze wiedzieć. Przez chwilę jeszcze patrzyłam na zdjęcie. Coś mi się przypomniało. Ktoś mnie ostrzegał, bym nie szła do lasu. Tylko kto to był? Skupiłam się maksymalnie. Panika poszła na dalszy plan. Muszę sobie przypomnieć.
W wiadomościach mówili o ucieczce psychopaty. Ostrzegano, że chowa się po lasach...
Otworzyłam oczy. Już wszystko pamiętałam. Nazywam się Jane Evans, mieszkam w Dunster i mam 16 lat. Ale dalej nie wiem, jak tu trafiłam. Ostatnie co zapamiętałam, to wędrówkę przez las. Potem ocknęłam się tu.
- A mama ostrzegała cię, żebyś nie szła do lasu, prawdaaa? – usłyszałam chrapliwy chichot tuż za swoimi plecami.
Dusząc się powietrzem, powoli odwróciłam głowę. Za mną stał wysoki mężczyzna w poszarpanym ubraniu. Skołtunione włosy opadały na jego twarz, przez co widziałam tylko  szeroki uśmiech i pożółkłe zęby.
Nawet nie wstałam, tylko odsunęłam się jak najdalej od niego. Schylił się i przez jedną straszną sekundę widziałam jego przekrwione oczy, które patrzyły obłąkańczo to na mnie, to na pokój. Podniósł kukłę i zaczął nią potrząsać.
- Taka ładna dziewczynka. – powiedział. – Ups...- Mocnym szarpnięciem wyrwał jej guzik, imitujący oko i rzucił go pod moje nogi.
Pisnęłam i zamknęłam oczy. Nie wiem, co robić. Boję się, boje się.
- Popatrz, Jane. Dalej jest ładna? – spytał. Nie odpowiedziałam.- Otwórz oczy albo ci je wyłupię! – warknął groźnie.
Posłusznie uchyliłam powieki. Uśmiechnął się zadowolony i pomachał kukłą. Nie miała już oczu, jej włosy były wyrwane, a z brzucha wystawała wata. Zaschło mi w gardle. On zrobi mi to samo.
- Ś-śliczna. – wyjąkałam.
- Naprawdę? – Zmarszczył brwi.
Kiwnęłam głową. Zamknął oczy i zaczął masować skronie. Mam szansę.
Błyskawicznie się podniosłam, popchnęłam go na ścianę i wypadłam na korytarz. Zbiegłam po schodach na dół. Z góry dobiegł jego śmiech.
Zaczęłam macać ściany, szukając włącznika światła. Szybciej, szybciej, szybciej!
Nagle poczułam jak moja ręka dotyka czegoś ciepłego i mokrego. Głośno przełknęłam ślinę. Mózg zaczął mi podsuwać mi najgorsze pomysły, ale uparcie jej ignorowałam.
Trafiłam! Pokój rozświetliło kilka jarzynówek. Odetchnęłam z ulgą i zerknęłam na moją dłoń. Była cała w krwi...
- Podoba ci się mój pokój, Jane? – zawołał ten psychopata, patrząc na mnie ze szczytu schodów.
Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się.
Chyba trafiłam do piekła.
Na dwóch fotelach przed kominkiem siedział chłopak i dziewczyna, a raczej ich zwłoki. Nie mieli oczu oraz uszu. Wrzasnęłam. Mogłam tylko wrzeszczeć. Ten straszny widok, ciągle wdzierał mi się do umysłu. Chciałam się o coś oprzeć, gdy do moich nozdrzy doszedł obrzydliwy zapach rozkładu.
Opierałam się o starszą kobietę, która zwisała na linie z poręczy schodów. Na granicy histerii rzuciłam się do przodu. Chciałam uciec. Miałam dość. To był koszmar.
- Gdzie idziesz, Jane? – Zimne ręce owinęły się wokół mojej szyi. Kątem oka zobaczyłam te okropne oczy. – Nie chcesz zostać ze mną?
- Puść mnie, proszę. – wydusiłam. Łzy płynęły po moich policzkach.
- Nie! – warknął. – Zostaniesz ze mną. – szepnął do mojego ucha. Jego oddech cuchnął podobnie jak zwłoki.
Zobaczyłam jak jedną ręką unosi rzeźnicki nóż do góry.
Zacisnęłam powieki.
A mama mówiła, bym nie szła do lasu...



 Hejka! ^^ Jestem Angel, nowa w ekipie tego bloga. Jak widać jestem fanką horrorów, ale planuje wstawiać posty związane też z inną tematyką ^^ Cóż mam nadzieję, że się polubimy ;)
Do zobaczenia ^^


Vanessa - Obława cz.1

Bezbronna,
Leżąca w ciemnej jamie
Słyszę wycie psów,
Wołnie myśliwych,
Zawodzenie sępów 

Nie daje rady dłużej walczyć 
Cały strach
Cały ból 
Całe cierpienie
To dla mnie za dużo 
Moje młode barki nie udźwigną całego ciężaru 

Wszystko spadło na mnie zbyt szybko, za wcześnie 
Tak nagle, z zaskoczenia
Rzuciło się na mnie niczym psy myśliwskie na młode wilka
Pożera mnie od środka 
Niszczy moją duszę
Rozszarpuje na strzępy

Krąży nade mną niczym sęp
Czeka na mój błąd 
Czeka, aż się potknę
Czeka, aby mnie pożreć 
Czeka na moje życie 

Poluje na mnie jak myśliwy,
Przeczesujący las ze strzelbą w dłoni 
Wypuszcza psy i krzyczy: zabij! 

Nadciągają,
Nadciągają ze wszystkich stron 
Rozpoczyna się obława,
Obława na moje młode życie...



Ciąg dalszy nastąpi 


sobota, 10 września 2016

Vanessa - Bohater



Potrzebuje osoby, która mnie ocali
Potrzebuje osoby, która uratuje moją duszę przed ciemnością 
Potrzebuje osoby, ktora pomoże mi wstać, gdy upadne 
Potrzebuje osoby, ktora jest w stanie się dla mnie poświęcić 

Potrzebuje Bohatera 

Ten Bohater wymaże z mojego życia strach
Usunie mrok, tchnie we mnie nowe życie 
Sprawi że wszystko się zmieni
Zmieni się na lepsze

Lecz kiedy to nastąpi? 

Za moimi plecami trwa wojna
Jestem na straconej pozycji
Stoję na granicy życia i śmierci 
Dzieli mnie od niej tylko krok 

Mój Bohaterze gdzie jesteś...





niedziela, 4 września 2016

Vanessa - Niezłomne serce




Ludzie gadają za moimi plecami
To co słyszę wgniata mnie w ziemię 
Chcą mnie zniewolić i zniszczyć
Pozbawić honoru i odebrać dumę

Chęć obrony we mnie narasta
Czuję, że muszę walczyć 
Nie poddam się 
Podniose się z ziemi i będę walczyć 

Nie uwierzę w kłamstwa, które próbują mi wmówić
Nie pozwolę zniszczyć swojej duszy
Może ciało mam słabe, lecz serce jest niezłomne
Ciągle bije i nie zamierza przestać 

Będzie walczyć do samego końca 
I nigdy się nie podda
Pamiętaj -  jesteś niepowtarzalny 
A twoje serce jest niezłomne




Gif mi tak średnio pasuje do wiersza ale lepszego nie znalazłam xd 
A nie chce mi sie dłużej szukać bo muszę iść spac. Jutro trzeba wstac przed 6.... Masakra. 
To cześć 
~ Vanessa ~

sobota, 3 września 2016

Vanessa - Samotna gwiazda



Kolejnej nocy czuję się samotnie
Kolejnej nocy nie mam nikogo
Kolejnej nocy widzę tylko ciemność

Czuje się niczym gwiazda oddalona o lata świetlne od swoich sióstr i braci
Czuje się jak astronauta dryfujący w kosmosie o  którym świat zapomniał

Codzień wysyłam sygnał S.O.S 
Lecz od lat nikt mi nie odpowiada

Mam dosyć wszechobecnej ciemności
Mam dosyć samotności
Chcę  ujrzeć blask dnia 
Czy istnieje dla mnie  nadzieja?





Udało się napisać WIERSZ (pozdro dla Elmo xD)
Dedyk wedruje wlasnie do Elmo. 
To czesc
~Vanessa~

[Emily Tano] - Jak ogień i woda


Nazywam się Elena, jestem elfką niskiego rodu, pochodzącą z Rivendell i chcę opowiedzieć wam pewną historię...

Jak co dzień, wstałam, ubrałam się i wyszłam nad strumień, jednak ten pozornie zwyczajny dzień, mógł stać się najbardziej wyjątkowym dniem w moim życiu.
Przechodząc koło siedziby Elronda, zauważyłam jakieś zamieszanie i podjeżdżający do bram pałacu orszak.
- A no tak, dziś miał przyjechać król Thranduil z Mrocznej Puszczy razem ze swoim synem - mruknęłam do siebie. Na rynku można było usłyszeć wiele rzeczy, a o tym mówili od jakiegoś tygodnia. Ciężko było czegoś nie usłyszeć.
Właściwie nie powinnam się za bardzo interesować sprawami dworu, ale ukryłam się w krzakach i zaczęłam obserwować wydarzenia. Gdyby ktoś mnie teraz zobaczył miałabym przechlapane, ale trudno. W końcu trudno oprzeć się ciekawości.
Chwała światłu, za zmysły elfów, bo z odległości 200 metrów człowiek nie słyszy za bardzo rozmów, o ile się nie krzyczy. A coś takiego w "dobrze wychowanym towarzystwie" chyba nigdy nie następuje. Zaśmiałam się pod nosem. Wszystkie elfy były dobrze wychowane, tylko, że niektóre z wyższych rodów uważały się za lepsze we wszystkim. A niby wszyscy jesteśmy takimi "stworzeniami światła, odpornymi na większość zła". Niby jesteśmy w wielu rzeczach lepsi od innych ras, co z resztą jest prawdą, ale takie wywyższanie się z powodu urodzenia jest bez sensu.
Ale ja oczywiście nie mogłam powiedzieć moich poglądów na głos, bo gdyby ktokolwiek usłyszał co mówię, to albo bym była martwa, albo uznana za wariatkę i chorą psychicznie. A na to nie miałam ochoty.
Tym akcentem skończyłam swoje przemyślenia i dalej obserwowałam to całe przywitanie gości. Na światło księżyca, ile można spełniać takie formalności, zwykłe "Witajcie" już nie wystarczy? W sumie u "wyższych sfer" pewnie nie.
Z Elrondem witał się właśnie jakiś młodszy elf, do moich uszu dotarło coś w stylu "Witaj panie Elrondzie, to zaszczyt móc się z tobą spotkać" i "Miło cię znów widzieć Legolasie, wydoroślałeś od naszego ostatniego spotkania" i jeszcze jakieś inne gadki, których nie chciało mi się słuchać.
- To musi być ten cały książę, nad którym tak te elfki na rynku wzdychały. - mruknęłam do siebie. W sumie chłopak był dość przystojny, aczkolwiek, to jak się rozpływały nad jego wyglądem było lekką przesadą. Zaśmiałam się pod nosem na wspomnienie tego co wtedy usłyszałam. Co prawda zrobiłam to naprawdę cicho, ale książę musiał to usłyszeć i spojrzał w moją stronę. Po chwili wpatrywania się w krzaki zmarszczył brwi i odwrócił się w stronę wejścia do pałacu.
- Uff, mało brakowało. - szepnęłam do siebie i zaczęłam powoli wycofywać się w stronę wcześniejszego celu, czyli strumyka. Doszłam do mojego ulubionego miejsca w potoku, zdjęłam buty i zaczęłam brodzić w chłodnej wodzie.
- Co robi tutaj taka młoda elfka sama? - Usłyszałam głos za moimi plecami. Niestety domyślałam się do kogo należał.
- Panie, ja tylko wyszłam na spacer. - powiedziałam odwracając się w stronę elfa i jednocześnie kłaniając.
- Dlaczego mnie tak tytułujesz, nie wiedząc kim jestem? - spytał, a ja zaczęłam wyzywać swoją głupotę w myślach. Oczywiście musiałam się w coś wkopać.
- Emm, widać, że jesteś wysokiego rodu, panie. - Próbowałam wybrnąć jakoś z tej sytuacji.
- Nie widziałaś mnie, kiedy tu podszedłem. - dociekał dalej książę.
- Mmm, znam chyba wszystkie elfy z miasta i rozpoznaję ich głosy. Twojego, panie, nigdy nie słyszałam. Ale na targu ktoś mówił o przyjeździe króla i księcia z Mrocznej Puszczy, więc domyśliłam się, że to możesz być ty, panie. - Wymyślałam na poczekaniu jakieś kłamstwa.
- Tak? Mógłbym być kimś z orszaku, wiesz o tym? A może wiesz kim jestem, bo kiedy tu przyjechaliśmy, ty siedziałaś w krzakach i przyglądałaś się temu?
- Skąd taki pomysł, panie, nigdy by mi coś takiego do głowy nie przyszło. Ja tytułuję obcych mi elfów z przyzwyczajenia, bo ciężko znaleźć kogoś niższego rodem ode mnie, więc nie robi to różnicy... - Język zaczął mi się plątać. Na Słońce i gwiazdy, czy on musiał mnie zauważyć?!
- Wiesz, nieźle kłamiesz jak na tak uroczą elfkę. Ale mnie nie oszukasz, usłyszałem cię i dostrzegłem.
- Ehh, przepraszam, panie, nie mogłam się wtedy powstrzymać. Po mieście chodziło wiele plotek. Zauważyłam, że przyjeżdża orszak, i chciałam się temu przyjrzeć. Proszę, panie, nie każ mnie za ciekawość. - Podniosłam wzrok na twarz stojącego przede mną elfa. Muszę przyznać, że z bliska wyglądał na jeszcze przystojniejszego. Ehh, jestem głupia, jak ja w ogóle mogę myśleć o takich rzeczach. Zaraz pewnie trafię do lochu za ciekawość i kłamanie księciu. Idiotka ze mnie.
- Jak mogło ci przyjść do głowy, że będę chciał cię ukarać? Przecież chciałaś tylko popatrzeć, co w tym złego? - Spojrzał na mnie zdziwiony.
- No, gdyby złapała mnie straż, pewnie miałabym kłopoty. Dziękuję ci, panie. 
- Proszę nie tytułuj mnie tak. To dziwnie brzmi. Jestem Legolas. - Uśmiechnął się przyjaźnie elf podając mi rękę.
- Elena. - Również się uśmiechnęłam.
- Gwiazda. Piękne imię. Więc co tu robisz sama?
- Mówiłam, że przyszłam na spacer. A tak konkretniej to pozbierać trochę kamieni dla rodziców. - Odpowiedziałam wskazując na ziemię pod moimi stopami. Była usłana gładkimi odłamkami skalnymi.
- Czym zajmują się twoi rodzice? - Zainteresował się chłopak.
- Trochę jubilerstwem, trochę płaskorzeźbą. - Wyciągnęłam swój naszyjnik z oprawionym kamieniem rzecznym, na którym wyrzeźbiona była gwiazda.
- Nigdy nie słyszałem o takich połączeniach, ale wygląda świetnie. Piękny wisiorek.
- Dziękuję, to zasługo moich rodziców, mam go praktycznie od urodzenia. - Uśmiechnęłam się szeroko w duchu. Nareszcie ktoś z "wyższych sfer" zobaczył pracę moich rodzicieli i ją docenił. - Ojejku, ja tu rozmawiam, a na mnie w domu czekają.
- Może ci pomóc? - Legolas zaczął zdejmować buty.
- Nie trzeba, dam radę, naprawdę... - Zaczęłam protestować, ale elf był już w wodzie.
- Pomocy się nie odrzuca. - Powiedział wyniosłym głosem i szeroko się uśmiechnął.
- No dobrze, szukam dzisiaj takich o dziwnych kolorach i nie za dużych i jeszcze muszą być dokładnie oszlifowane na brzegach. - Powiedziałam mu i podniosłam z wody zielony, okrągły kamień.
- Czyli nic skomplikowanego. - Podsumował i zaczął szukać kamyków pasujących do mojego opisu. Po piętnastu minutach mieliśmy już po naręczu skałek. Wyszłam z potoku, wrzuciłam swoje do przygotowanej sakwy i podałam ją Legolasowi, żeby wrzucił swoje. Gdy to zrobił, porządnie zawiązałam worek, usiadałam na ziemi i zaczęłam zakładać buty. Chwilę później wstałam zabrałam torbę z otoczakami i chciałam pójść w swoją stronę, ale zatrzymał mnie książę Mrocznej Puszczy.
- Już sobie idziesz? - spytał.
- Muszę. Zrobiłam co trzeba i powinnam wracać do domu.
- A mogę cię chociaż odprowadzić?
- Raczej nie, to dziwnie by wyglądało, gdyby jakąś niską rodem elfkę odprowadzał do domu książę, prawda? Po za tym na pewno cię już szukają. - Uśmiechnęłam się lekko i znów odwróciłam się w swoją stronę.
- Ehh, co prawda, to prawda, ojciec mnie zabije. Ale czy spotkamy się jeszcze? - zapytał.
- Nie wiem Legolasie, nie możemy się spotykać. Ty jesteś księciem, a ja zwykłą, nie wyróżniającą się  elfką. Jesteśmy jak ogień i woda. - Powiedziałam i sama nie wiedzieć czemu podeszłam do niego, pocałowałam go w policzek i szybko odbiegłam, zanim zdążył mnie zatrzymać. Kiedy biegłam, mogłabym przysiąc, że powiedział "a wiesz, że przeciwieństwa się przyciągają?". 
   Przez następne dwa tygodnie unikałam wychodzenia na miasto jak tylko mogłam i przychodziłam nad strumyk w innym miejscu. Wiedziałam, że on czeka na mnie na mojej tradycyjnej drodze. Ale ja nie chciałam się z nim spotykać. To narobiłoby nam obojga kłopotów. nie mogłam robić mu nadziei.
   Dwa tygodnie po tamtym spotkaniu orszak z Mrocznej Puszczy opuszczał Rivendell. Przyglądałam się pożegnaniu z miejsca, w którym siedziałam oglądając jego przybycie do miasta. Widziałam jak Legolas żegna się z Elrondem a potem patrzy w moją stronę i szepcze "Żegnaj". Wiedziałam, że mnie widzi. Odpowiedziałam mu tym samym słowem.  Dostrzegałam w jego oczach smutek. W moich, było to samo uczucie, ale była też nadzieja. Nadzieja na ponowne spotkanie. On mnie nie znał z innej strony. Ale ja oprócz grzecznej elfki, byłam też zbuntowaną dziewczyną, która może wywrócić świat do góry nogami. Jeszcze nie teraz, ale kiedyś zbuntuję się, zacznę mówić o moich poglądach, i wtedy kto wie co się stanie. Ale chyba zawsze będziemy dla siebie przeciwieństwami. Jak ogień i woda.

piątek, 2 września 2016

Vanessa - Szmaragdowe oczy



Siedzę na ławce, nad jeziorem 
Nad tym samym gdzie kiedyś przychodziliśmy,
O wschodzie i zachodzie słońca 
To tu uklęknąłeś na kolano i mi się oświadczyłeś
To tu spędziliśmy jedne z najlepszych chwil

Byliśmy szczęśliwi 

Lecz nagle przyszła ona i mi cię odebrała 
Chwyciła w swoje szpony i zebrała 
Śmierć zabrała cię  bardzo, bardzo daleko

Czy  zobaczę jeszcze raz twoją radosną twarz i szmaragdowe oczy?
Czy zasnę jeszcze raz w twoich objęciach?
Czy  usłyszę jeszcze raz bicie twojego serca?
Czy jeszcze kiedykolwiek się spotkamy...? 



Cytat napisany w dwie minut gdy siedziałam nad jeziorem. 
Mam nadzieje ze sie podoba. 
~Vanessa~

czwartek, 1 września 2016

Vanessa - Kroczący wśród cieni

Dzisiaj kolejny cytat. Jajks już szkoła. Masakra. 
Dobra, przechodząc do cytatu oto on:



Gdy ciemność wygrywa 
Gdy śmierć śpiewa pieśni zwycięstwa 
Gdy nicość rośnie w siłę
Gdy światło ginie
Blask zanika
Nagle dostrzegam ciebie
Kroczącego wśród cieni
Na twej głowie tkwi korona
W dłoni dzierżysz miecz nadziei 
Jesteś jedynym który może mnie uratować
Czy to uczynisz?




Template by Elmo