sobota, 19 listopada 2016

Angel - Cierniowe serce


           W internecie pojawił się plik ,, Cierniowe serce''. Krąży plotka, że jest on powiązany z mordercą nazywanym Psychopathic Artist, który grasował w mieście w latach 50-tych. Ów zabójca po dokonanej zbrodni rysował na ścianie serce z powbijanymi cierniami. Zaskakujący zbieg okoliczności, prawda?
Ja jakoś specjalnie nie wierzyłem w te opowiastki. Do pewnego czasu. 
Jednego z listopadowych wieczorów siedziałem na komputerze i zwiedzałem internet. Kiedy byłem już okropnie znudzony, zacząłem wyszukiwać informacje o  Psychopathic Artist . Na jednej z fanowskich stronek użytkownik Gorefan547, napisał, że wystarczy narysować serce z cierniami i pomachać nim do kamerki, aby skontaktować się z mordercą. Ostrzegał, że wtedy stanie się jego kolejną ofiarą.
Parsknąłem śmiechem. Przecież nie da tak się łatwo nawiązać z zabójcą! To zbyt proste! Poza tym ten facet zginął 20 lat temu podczas policyjnej obławy!
Mój wzrok padł na czystą kartkę papieru i ołówek. Nieee, nie będę się bawił w takie idiotyzmy! Jednak po chwili ciekawość wygrała i nabazgrałem serce z pobijanymi cierniami i pomachałem bohomazem przed kamerką. 
Nic się nie stało. Kompletnie nic.
- Wiedziałem. Zwykły pic na wodę. - westchnąłem i zająłem się swoimi sprawami.
Lecz poczucie niepokoju nie opuściło mnie aż do ranka...
- Adam, wychodzimy! - zawołał mój ojciec, po czym trzasnęły drzwi.
Odetchnąłem z ulgą i rzuciłem się na łóżko. Wreszcie trochę spokoju! Wziąłem laptopa i wbiłem na gmaila,by sprawdzić czy dostałem jakieś wiadomości od mojego kolegi (nie ma fejsa, bo nie chce się go kretynowi zakładać)
Nagle dostałem maila. Nie było nadawcy. Otrzymałem jakiś plik. Uznałem, że to robota jakiegoś dowcipnisia i chciałem to usunąć. Jednak plik sam się otworzył. Lekko wkurzony, gdyż myślałem, że to wirus, próbowałem wyłączyć komputer. Ekran zrobił się cały czarny i pojawiło się malutkie zdjęcie. Maksymalnie je powiększyłem. Ujrzałem dziewczynę ze zmasakrowaną twarzą! Potem pojawił się napis ,, Teraz wierzysz?'' i wielkie, czerwone serce z cierniami. Osłupiały siedziałem na krześle. 
Moja komórka zaczęła dzwonić. Nawet nie patrząc kto to, odebrałem.
- Halo? - spytałem, kątem oka obserwując laptopa, który zaczął już normalnie działać.
- Cześć Adam! Erick urządza imprezę i nas zaprasza. - powiedział mój kolega, Patrick.
- Słuchaj, nie mam czasu na wyjaśnienia. Przyjdź do mnie szybko! - krzyknąłem i się rozłączyłem.
Kiedy czekałem na niego, próbowałem ustalić, skąd dostałem tą koszmarną fotografię.
Pik!
Przyszedł kolejny plik. Otworzyłem go. Tym razem widziałem chłopaka z odrąbaną ręka, a obok niego stał mężczyzna około 40-stki. Całe ubranie miał w krwi, a w ręce ściskał kilof. Jego twarz jednak przeraziła mnie najbardziej. Usta wykrzywione w psychopatycznym uśmieszku w oczach szaleństwo. 
Potem pojawiały się następne zdjęcia. Jedno bardziej makabryczne od drugiego. Rozległo się pukanie do drzwi. Przestraszony poszedłem do przedpokoju i spojrzałem przez dziurkę. Na korytarzu nikogo nie było.
Zacząłem się trząść.
- Przecież słyszałem! Może to ten morderca?! Nie, uspokój się! - próbowałem się opanować.
Popatrzyłem na lustro, na szkle namalowane było serce z cierniami! Wrzasnąłem, wbiegłem do kuchni i chwyciłem nóż kuchenny.
- No chodź psychopato! Spróbuj mnie zabić! – krzyczałem, idąc do pokoju.
Z bronią poczułem się bezpieczny, teraz mi nie podskoczy! Mimo to zablokowałem drzwi. Usiadłem przed komputerem i poczułem skurcz w żołądku. Kolejny mail. Z przesyłką zatytułowaną ,,Cierniowe serce". Serce podeszło mi pod gardło, kiedy go otwierałem. Na początku ujrzałem twarz mordercy. Radosny uśmiech, zaschnięta krew na policzkach i obłęd w oczach. Potem biały napis ,,Witam serdecznie, Adamie!''. Następnie z głośników rozległ się wrzask mężczyzny. Wściekły złapałem w prawą rękę nóż, a w lewą telefon. Chciałem zadzwonić na policję, ale nie miałem zasięgu.
- Nie przestraszysz mnie! Słyszysz?! - wrzeszczałem na komputer jak opętany.
Na monitorze wyświetliło się serce. Miało oczy i usta człowieka.
- Jesteś bardzo odważnym chłopcem, Adamie. - powiedziało wesoło, puszczając mi oczko.
Osłupiony wpatrywałem się w to coś. Po chwili otrząsnąłem się z szoku.
Psychopathic Artist. - wymamrotałem. - To ty?
Skinęło głową.
- A-ale jak? Przecież ty nie żyjesz...Nie, to jakiś chory żart! - warknąłem, wstając.
- Na twoim miejscu siedziałbym spokojnie. - powiedziało serce chłodnym tonem. - Mogę ci wszystko wytłumaczyć.
- No dawaj!
- To prawda, że wtedy umarłem. Ale wróciłem.
- Tsa, niby jak? Zmartwychwstanie po trzech dniach? - zakpiłem,  mrużąc oczy.
Nie wściekło się, tylko zaśmiało się krótko.
- Nie jestem człowiekiem, więc co miało we mnie umrzeć? - spytało. - Zresztą mam ci coś ciekawego do pokazania, Adamie. Twojego przyjaciela, Erica!
- Co mu zrobiłeś? - warknąłem.
Wyświetliło się zdjęcie Patricka. Martwego. Szeroko otwarte oczy patrzyły się prosto na mnie. Miał nóż wbity w brzuch. W porównaniu z innymi ofiarami został zabity ,,delikatnie".
Po chwili powróciło serce.
- Widzisz? Łagodnie go potraktowałem. Zaimponował mi. Bronił się. Prawie mi uciekł, ale złapałem go! - wykrzyknęło. - Ile masz lat mój drogi? – dodało, robiąc przy tym anielski uśmiech.
- Dwadzieścia.
- Piękny wiek. Ja kiedy miałem dwudziestkę, zamordowałem bezdomnego. Jak on krzyczał! Nawet kiedy był bliski zgonu, wzywał pomoc. - rozmarzyło się - Nie wszyscy byli tak odważni. Niektórzy nic nie robili a jeszcze inni... - urwał.
- Co robili? - zapytałem.
- Uciekali! Rozumiesz to? Mieli szansę wydostać się z tego świata i przy okazji stać się moimi ofiarami! A woleli uciec. - serce zaczęło dygotać, a w jego oczach pojawiły się dzikie błyski.
 - Dużo ludzi się uratowało?
- Z ośmiu. Idioci. I tak ich znajdywałem i zabijałem. Ale oni są dalej są uważani za zaginionych i nikt się nimi nie interesuje. Gdyby nie wybrali ucieczki byliby sławni. Ofiary Tomasza Ronama są wszędzie znane! - wrzasnęło i uśmiechnęło się obłąkańczo.
Muszę stąd spierdalać. Ktokolwiek ukrywa się pod tym sercem, jest cholernie niebezpieczny.
Popatrzyłem na zegarek, wskazywał 00:40.
Rozmyślałem nad pytaniem, które by go zastopowało i miałbym czas wyskoczyć na balkon sąsiada.
- Co jest, Adamie? Boisz się? - w głosie serca wyczułem podniecenie i radość.
Pokręciłem głową. Widać czeka na moment, kiedy będę tak przerażony, że nie będę wstanie nic zrobić.
- Czemu mordujesz? -  lepsze pytania nie przyszły mi do głowy.
Nagle rozległ się najmniej spodziewany przez mnie dźwięk. Ktoś pukał do drzwi. Siedziałem sparaliżowany. Osoba zaczęła się dobijać. Serce zniknęło z ekranu.
- Teraz! - krzyknął głos w mojej głowie.
Zerwałem się z krzesła, otworzyłem okno i wyskoczyłem. Mieszkam na 4 piętrze, więc z całych sił starałem się nie patrzeć w dół. Wylądowałem  na sąsiednim balkonie i zacząłem pukać w okno.
- Sąsiedzie! Proszę mnie wpuścić! - krzyczałem.
Słyszałem, jak ktoś siłuje się z zablokowanymi drzwiami w moim pokoju i kopie w nie.
- Jeśli się tam dostanie, bez trudu mnie dorwie. – mruknąłem, czując całkowitą panikę.
Przez okno dobiegały krzyki wściekłości i stłumione przekleństwa. Drzwi balkonowe się otworzyły. Wbiegłem do mieszkania.
- Strasznie przepraszam za najście i budzenie o tak późnej porze, ale... - urwałem.
W pomieszczeniu panowała perfekcyjna cisza. Po chwili stary, drewniany zegar wybił godzinę pierwszą.
- Sąsiedzie? - szepnąłem w ciemność.
Skrzypnęły drzwi i do pokoju wpadła smuga światła. Wydawało mi się, że ktoś za mną stoi, jednak gdy się odwracałem, widziałem tylko firanki i balkon.
- Jest tu kto?! – wrzasnąłem, trzymając nóż w pogotowiu.
Odpowiedziało mi milczenie. Po chwili rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Dochodziło z kuchni. Pełen najgorszych przeczuć poszedłem tam. Zapaliłem światło.
- Pa... - głos uwiązł mi w gardle.
Miałem tuż przed sobą najgorszy widok prosto z horroru. Ciało pana Marka było przywiązane do krzesła. Miał wszędzie rany od noża. Głowa odchyliła się do tyłu, pokazując podcięte gardło. Krew była wszędzie. Zacząłem wrzeszczeć. To był koszmar! Najokropniejszy z wszystkich!
- Chcę zasnąć i nigdy się nie obudzić! - krzyknąłem.
- To da się zrobić. - powiedział spokojny głos koło mnie.
Obróciłem się i ujrzałem potwora. Starzec z kępką siwych włosów w długim płaszczu stał na środku kuchni i patrzył  na mnie czarnymi oczami. Po chwili uśmiechnął się, przez co blizny na jego twarzy rozszerzyły się, tworząc upiorną maskę.
- Witaj Adamie! Wreszcie się widzimy. - rzekł cicho.
***
Inspektor John zgasił papierosa, kiedy ratownicy wynieśli na noszach ciała okryte białymi prześcieradłami. Ofiarami byli 50-letni Mark Robins i 20 - letni Adam Walker. Starszemu poderżnięto gardło, a chłopak umarł przez wykrwawienie. Obydwoje mieli rany kłute głównie w okolicach klatki piersiowej i głowy. Na razie wiedział tyle.
 Omiótł wzrokiem miejsce zbrodni. Niby zwyczajna kuchnia utrzymana w pomarańczowo - żółtej tonacji. Jednak jeden szczegół spędzał mu sen z powiek i przywracał wspomnienia starych spraw.
Niby sprawca był nieznany, ale John wiele razy słyszał o głośnych morderstwach w latach 50-tych. I widać koszmar zaczął się na nowo.
Na ścianie było namalowane wielkie serce z wbitymi cierniami...


Jest dość stare opowiadanie, które wygrzebałam z czeluści moich dokumentów xD No i oczywiście musi być horror, bo jakże inaczej xD No cóż...To tyle! ^^





2 komentarze:

  1. Mnie osobiście nic w tym opowiadaniu nie przeraziło. Czy to źle? xdd
    Ten morderca przypomina mi Red Johna, czyli seryjnego mordercę z Mentalisty. Również malował swój znak na ścianie, tylko używał do tego krwi ofiary...

    Brakowało mi w tym wypowiedzi seryjnego zabójcy. Coś, co wzbudziłoby we mnie nieco strachu i dodało smaczku do jego charakteru. Może opisów o jego wcześniejszych doświadczeniach? Musiałyby być tam wtedy bardzo dokładne opisy wszystkich ofiar. Wydaję mi się, że psychopatyczny morderca nie zapomina żadnego czynu i z wielką chęcią wszystko powspomina. Jak, gdzie i kiedy zabił.

    Mam nadzieję, że po tym komentarzu nikt nie weźmie mnie za wariatkę xd

    Pozdrawiam, Sue. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też nie xD Chociaż na Obecności śmiałam się przez pół seansu...mniejsza XD A co do opisów, to dzięki za poradę ^^ pomyślę, jak jeszcze coś będę pisała
      Jenny: Psychol.
      Ja: No dzięki -.-

      Usuń

Template by Elmo